poniedziałek, 29 września 2014

Pechowe wrzosy, jak je kochać.




- A pani to co by poradziła, bo ja tak kocham wrzosy, a jakoś mi się nie udają.

Zapytała mnie znajoma, a moja odpowiedź trochę ją zaskoczyła, nie pasowała do miłośniczki roślin, która zajmuje się nimi zawodowo. Ale, o czym nie mogła wiedzieć, staram się być realistką w ogrodzie, bez zbytniej egzaltacji.

Oto moja kontrowersyjna odpowiedź:
- radzę kupić najpiękniejsze wrzosy jakie się dostanie w handlu, zrobić super kompozycję jesienną a jak przekwitną...wyrzucić. Tak właśnie. Nie mordować się z wielkimi worami kwaśnego torfu, kory sosnowej, nie kopać wielkich dołów, bo przecież trzeba wymienić glebę, i nie patrzeć jak zrudziałe i do połowy martwe straszą wiosną.

Generalnie możemy przyjąć, że nie posiadamy odpowiednich warunków w naszych ogrodach aby eksperyment z wrzosami się udał. Pomyślmy, tyle pracy włożyliśmy, aby gleba na rabatach była żyzna, pulchna, wilgotna, tylko lekko kwaśna, tyle zabiegów, podsypywanie kompostem, albo zakupioną super ziemią, nawozy, odkwaszanie jeśli trzeba i co tam jeszcze.
A co na to wrzosy?

Nie, dziękujemy. Z nas to tacy słoneczni minimaliści. Dla nas to lepsze piaszczyste ziemie, przepuszczalne i kwaśne. Wody za dużo w normalnym ogrodzie, a jak nam jeszcze zafundują kropelkowe nawadnianie, to już zupełny klops. Choroby czepiają się nas w takich warunkach bardzo szybko.



naturalne stanowisko wrzosów                               fot. Joanna Lisiecka

 W Europie zachodniej od wielu lat pewne rośliny wieloletnie o wyjątkowych walorach dekoracyjnych, traktuje się jak jednoroczne, do dekoracji właśnie a nie do sadzenia na stałe do ogrodu. Jednym z takich sztandarowych przykładów jest hortensja ogrodowa (Hydrangea macrophylla), którą  w pełnym kwitnieniu można kupić od bardzo wczesnej wiosny.
Podobnie jest z wrzosami. Koszt wyhodowania 1 sztuki tych roślin jest minimalny. W celu polepszenia ich atrakcyjności nawet "maluje" się rośliny na wiele kolorów. Dekoruje się nimi nie tylko ogrody, tarasy i balkony, ale także wnętrza budynków, hole, kawiarnie, itp.

Pytanie, czy to źle, że tak instrumentalnie traktuje się żywą roślinę? Czy takie podejście nie zmniejszy ludzkiego szacunku do przyrody?
A może to jest tak jak z choinkami. Najpierw ludzkość toczyła batalię o nie stosowanie żywych drzewek. Moda na plastikowe utrzymywała się wiele lat. Później ogrom plastiku "choinkowego" aż przerażał i zmieniliśmy podejście. Teraz należy kupować żywe ze szkółek.
Może lepiej kupować wrzosy co roku z wielohektarowych, specjalistycznych upraw niż wykopywać je z naturalnych siedlisk? Może pozwolić producentowi zarobić a samemu zająć się przemiłym, kreatywnym tworzeniem oszałamiających kompozycji
z wrzosów, kasztanów i dyni ozdobnych?

Na takie pytania każdy z nas sam musi znaleźć odpowiedź. Moim osobistym doświadczeniem jest niemożność przypomnienia sobie choć jednego ogrodu prywatnego, gdzie wrzosy byłyby w super kondycji. Nawet nie we wszystkich ogrodach botanicznych jest się czym zachwycać. Bywało i tak, że po wyjątkowo srogiej zimie, tracono wielkie, wieloletnie kolekcje.


      "malowane" wrzosy w sprzedaży                   fot. Joanna Lisiecka
Jeszcze przesądy na temat wrzosów: przynoszą nieszczęście, a w szczególności przyniesione do domu. Jeśli ktoś wie kiedy, gdzie i dlaczego taka opinia się pojawiła proszę o opowieść.
Nie wolno tworzyć z ich kwiatów wiązanek ślubnych, wróżą krótkie i nieszczęśliwe małżeństwo.




                                                            fot. Joanna Lisiecka



Wrzos zwyczajny (Calluna vulgaris), zimozielona krzewinka tworząca duże skupiska-kobierce, występująca w całej niemal Europie oraz w północno-wschodnich regionach Azji Mniejszej, na glebach słabych, piaszczystych, najczęściej
o odczynie kwaśnym. Nie znosi wapnia, wilgotnych stanowisk i pełnego zacienienia. Kwitnie od połowy lata aż do późnej jesieni.
Rozmnażanie: przez podział roślin pod koniec lata lub przez sadzonki półzdrewniałe; początkowo ukorzeniane w wodzie,
a jak pojawią się korzonki, przesadzane do małych doniczek z kwaśnym torfem. Na miejsce docelowe wysadzane po wytworzeniu bryły korzeniowej.
 
Definicja według "Rośliny skalne" J. Krejca, A. Jakabova, PWRiL W-wa 1986.
 

 
                                                                                     


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz