piątek, 20 marca 2015

Wiosna. Sezon na Zielone uważam za otwarty.

           
 Jak miło wystawić twarz do słońca i poczuć ciepło. Już chce się gdzieś iść, coś robić, budzi się energia, uśmiech, życie. W naszym klimacie naczekać się musimy aby poczuć te wibracje budzącej się z zimowego snu przyrody. Ale jest na co czekać.

Całe łany kolorowych bratków, stokrotek wielkich i mięsistych, hiacyntów pachnących jak perfumy. Otacza nas to bogactwo nie tylko na ulicy czy w sklepach ogrodniczych, w każdym większym sklepie spożywczym kupimy trochę kwitnącej wiosny. Czy można się oprzeć pokusie? Nie, nie można. Tu prymula przyniesiona do domu, bo taki wyjątkowy kolor... Tu pęczek żonkili, bo przecenili i jak tu nie kupić... Tam kilka bratków, bo mrozu się nie boją i taki mały akcent....
Ale to dobrze. Piękno w każdej postaci jest nam potrzebne a kontakt z przyrodą przecież ma zbawienny na nas wpływ - udowodnione naukowo.

To moja prymulka, zaczyna drugie kwitnienie.


W tym roku dość szybko będziemy obchodzić Święta Wielkanocne. W naszej świadomości łączą się one tradycyjnie z bukszpanem. I o nim właśnie chcę dziś pisać, to moja ogrodnicza miłość.



zdjęcie z włoskiej strony o ogrodach www.mobiliperesterno.it

Bukszpan pochodzi z dużej rodziny występującej - co nie jest powszechnie wiadome - w klimacie tropikalnym, podzwrotnikowym Afryki Południowej, Ameryki Środkowej oraz w klimacie umiarkowanym Azji i Europy.
Ten, którego my znamy i uprawiamy, bukszpan zwyczajny lub wiecznie zielony  (Buxus sempervirens) posiada kilkadziesiąt odmian ogrodowych. Niewielu jeszcze wie, że posiadamy w Polsce Kolekcję Narodową tej rośliny. W 2011 r. Polskie Towarzystwo Ogrodów Botanicznych nadało taki status kolekcji bukszpanów w Arboretum w Wojsławicach.

Osobiście uważam, że roślina ta ma tak wiele zalet a tak cudowną prezencję, że właściwie sadziłabym go w każdym ogrodzie, może tylko w innych odsłonach. A odsłon lub wizerunków  bukszpan ma całkiem sporo.


Jako bardzo gęsty krzew ma jedną cudowną cechę - doskonale znosi cięcie. Możemy w związku z tym wykonać z bukszpanu strzyżone obwódki, żywopłoty, ale też formowane kule, stożki i inne figury geometryczne wedle własnego gustu i fantazji.

Już w Iliadzie Homer wspomina tę roślinę. O tak, jego historia jest bardzo długa, gdyż należy do roślin długowiecznych, osiąga wiek nawet do 500 lat.

Mnie osobiście ujmuje jeszcze za swoje bardzo skromne wymagania. Trochę dobrej ziemi, nawozu tak jak innym roślinom w ogrodzie, podlewanie tylko w okresach okropnej suszy jak młody, bo starsze egzemplarze i bez tego sobie poradzą. Dodatkowo bukszpan jest zdumiewająco odporny na mróz.

 Jak myślę o tej roślinie to pojawia się obraz długiej tradycji (barok, ogrody renesansowe), różnorodnego zastosowania i eleganckiego wyglądu. To jest prawdziwie atrakcyjna propozycja do ogrodu.

Jeszcze mała ciekawostka. Wkładając gałązki bukszpanu do koszyczka wielkanocnego pamiętajmy, że wszystkie jego części są trujące, co nie wyklucza, że była stosowana leczniczo w poprzednich wiekach.



                             Życzę Wam wszystkim rozkosznych, wiosennych szmerów w sercu.



Korzystałam z "Wielkiej encyklopedii Drzewa Krzewy" Muza SA Warszawa 1998.



czwartek, 22 stycznia 2015

Bez winy. Brzozy.


 Drzewa pozbawione liści stoją spokojnie, nagie, bezbronne, jawnie pokazując całe piękno swoich koron albo...brzydotę. Brzydotę nie zawinioną, mimowolną, wynikającą właśnie z bezbronności i niewinności. Słowa tego używam w znaczeniu absolutnie dosłownym: niewinne.

                                                           Bez winy.

Człowiek jednak nie widział piękna, wykonał swoją wolę okaleczając, deformując, oszpecając...

                                                                       *
                                                                   *      *

Ostatnio rozmawiałam z człowiekiem, który chciałby posadzić brzozę w swoim ogrodzie. Sprowokowało mnie to do wyszperania zdjęć tego pięknego drzewa, zdjęć własnych jak i znalezionych w sieci. Do przypomnienia także kilku informacji.


Brzozy nad jeziorem Drawsko        fot. Joanna Lisiecka

Brzoza to drzewo ale także krzew. Występuje w 60 gatunkach w rejonach strefy umiarkowanej i podbiegunowej. Jest drzewem pionierskim, pierwsze zasiedla nowy teren. Od brzozy więc zaczyna się tworzenie nowego lasu.

Służyła ludziom od zamierzchłych czasów. Z kory wyrabiano lekkie łodzie (kanu), zadaszenia wigwamów i jurt, naczynia, obuwie, papier. Najstarszy manuskrypt zapisany na brzozowej korze pochodzi z 350 r.n.e. (odnaleziony w 1893 r.
w Turkiestanie).

W różnych mitach, legendach, wierzeniach była Białą Boginią, Damą Lasu, Bóstwem Bramy (do świata duchowego), Leśną Panią. Symbolizowała matczyną troskliwość, ochronę, kobiecość i duchowość. Była ceniona za właściwości lecznicze. Nie tylko sok brzozowy używany do dzisiaj, także wywary z młodych listków czy kory.

A dziś...Kto zachwyca się brzozą? Taka pospolita, powszechna, nudna.

Podobnie jak mitologia grecka, znana i popularyzowana w przeciwieństwie do słowiańskiej. Wiemy więcej o starożytnych legendach Greków niż naszych, słowiańskich. Więcej zwolenników oleandra znajdę niż brzozy.


Brzoza papierowa (Betula papyrifera)                  fot. Joanna Lisiecka

 Na rynku znaleźć można bardzo dużo odmian brzóz, o różnej sile wzrostu i kształcie. Jeśli ktoś dostrzeże piękno tego drzewa, będzie miał w czym wybierać.

Jedną z najbardziej lubianych przeze mnie jest brzoza brodawkowata "Gracilis" (Betula pendula "Gracilis"). Nie tylko ma piękne, białe wybarwienie pnia i pędów, ale także ciekawe, mocno postrzępione liście. Wiotkie, cienkie, przewieszające się pędy dodają jej lekkości. Nie rośnie zbyt intensywnie, więc może znaleźć zastosowanie w mniejszym ogrodzie (wys. po 20 latach około 5 metrów).

fot. www.szkolka-przytok.pl

                                             

Inna fenomenalna odmiana brzozy to brzoza pożyteczna "Doorenbos" (Betula utilis "Doorenbos"), która ma cudownie śnieżnobiałą korę. Rośnie trochę intensywniej, osiąga 10 m wys. przy 7 m rozpiętości korony.

                    

fot.: www.szkolka-przytok.pl
                      
Jeszcze piękny fragment wiersza "Las Arkoński" Zbigniewa Herberta:

                                                   Złóż ręce tak by sen zaczerpnąć
                                                   tak jak się czerpie wody ziarno
                                                   a przyjdzie las: zielony obłok
                                                   i brzozy pień jak struna światła 



  A teraz druga strona medalu. Brzoza i człowiek. Właściwie powinnam napisać brzoza i bezmyślny człowiek.
Tego nie będę komentować. Komentarzem może być ostatnie zdjęcie.



"Przycięta" brzoza na jednym z koszalińskich osiedli      fot. Joanna Lisiecka
*
*        * 
 
 
Znalazłam w sieci świetne zdjęcie ilustrujące związek człowieka z drzewem. Jest symboliczne i jednocześnie dosłowne.
 
 
 
zdjęcie: naturalnasprawa.blox.pl
Poczułam szczypanie pleców...
 
 
korzystałam z:  "Magia drzew" Fred Hageneder  Świat Książki W-wa 2006.

wtorek, 30 grudnia 2014

Nadchodzi nowe. Życzenia Noworoczne.

Święta, święta i po świętach. A tu znowu szykowanie pyszności na sylwestrową imprezkę. Z badań wynika, że większość z nas spędzi go w domu, z rodziną, z przyjaciółmi.

Mam wewnętrzną potrzebę życzyć wszystkim pokoju, wszystkim na Ziemi.

Wszelkiego dostatku i szczęścia...

                                                                                                            Na szczęście                      fot. Joanna Lisiecka



kolorowych dni, tych z uśmiechem, ciepłym wiatrem na policzku, kwiatami wokół...


                                                                                                                                                            fot. Joanna Lisiecka


wielu życzliwych ludzi, dużo beztroskich chwil, w których nie ma miejsca na smuteczki, i pięknych, egzotycznych wakacji...


                                                                                                                                                  fot. Joanna Lisiecka
Niech Wam się wiedzie KOCHANI. Szczęśliwego Nowego Roku.

wtorek, 23 grudnia 2014

Wigilia, urodziny Boga...

"I drzewa mają swą wigilię...
W najkrótszy dzień
Bożego roku,
Gdy błękitnieje śnieg o zmroku (...)

Las niemy jest jak tajemnica,
Milczący jak oczekiwanie(..)."


Wyrwałam z Leopolda Staffa te strofy, które w duszę mi wchodzą.
Jeszcze zapach świątecznych potraw się nie ulotnił, a w dźwiękach Barbera zanurzam się, by napisać do Was, donikąd, do nich...

Zimowy pejzaż jako moja widokówka świąteczna dla Was                                                     fot. Joanna Lisiecka


Wszelkie rytuały, jakie wiążą się z tymi Świętami, otwierają mi szufladkę z refleksjami.
I tak sobie z wdzięcznością myślę o ludziach, którzy byli i są w moim życiu.
O tych, których spotkałam przypadkowo i na chwilę,
o tych, którzy są ze mną od lat,
o tych, którzy odeszli do krainy jeszcze mi nie znanej...
o tych, z którymi się kłóciłam i tych, których kocham.

Wszyscy jesteście ważni i wszystkim Wam chcę powiedzieć :dziękuję.
I oczywiście życzyć takiej tylko pomyślności i szczęśliwości jakiej sobie  marzycie.

Wy w Koszalinie, Rzeczenicy, Gwieździnie, Zalesiu, Gockowie, Czarnym, Baborowie, Dobrzycy, USA, Irlandii, Szwajcarii, Norwegii, Karkonoszach, w Polsce ...




Trochę zimowych klimatów ...   zdjęcie Joanna Lisiecka



Czy jest drzewo, które może pamiętać bohatera tych świąt? Jest.
To sosna, pięcioigielna, w Kalifornii. Powiadają, że może żyć 2.500 - 3.000 lat.
Pinus balfouriana może osiągać wysokość 22 metrów a jej poskręcane pnie są często tematem artystycznych wręcz fotek.

Niech moc będzie z Wami!

czwartek, 18 grudnia 2014

Senny, jesienny wieczór.

 Już grudzień. Wszelkie prace w ogrodzie zakończone, przyroda układa się do snu. Kołysankę nuci coraz silniejszy wiatr. Można bezkarnie przesiadywać godzinami w świecie literackich fikcji albo oddawać się twórczym pasjom. Za oknem świat ściśnięty mrozem, zastygły, bardzo spokojny.
Ostatnia wizyta w bibliotece po raz kolejny potwierdziła moje podejrzenie, że to nie ja wybieram książki, ale to one wybierają mnie. Jak u Carlosa Ruiza  Zafona w "Cieniu wiatru"....  Dopiero co przeglądałam Fiedlera "I znowu kusząca Kanada", która sama mi wlazła w ręce przy sobotnich porządkach a tu z półki bibliotecznej "spojrzała" na mnie "Kochanka lasu" Susan Vreeland.

 Książka jest fabularyzowaną biografią kanadyjskiej malarki Emily Carr (1871-1945). Artystka przeszła przez życie zafascynowana totemami indiańskimi a później drzewami wciąż malując, malując, malując. Nie założyła rodziny, co na owe czasy było ewenementem, bo kobieta bez męża właściwie była niczym. Ważny był jej świat tworzenia, jej wędrówki w poszukiwaniu ginących już totemów lub nowych kierunków w malarstwie.
Uderzyła mnie siła pasji Emily. Dziś nie jest trudno tak żyć, to wręcz powszechne, ale wtedy? No i te drzewa, które namalowała z niespotykaną energią. Tak można namalować, gdy się bardzo kocha przedstawiany obiekt i dodatkowo posiada biegle opanowany warsztat.


Emily Carr "Spiralling Tree" 1932-33


Taka bliska staje mi się bohaterka gdy czytam fragment:

"Gdy w dzieciństwie coś ją dręczyło, zabierała swój ból na zewnątrz, kładła się z twarzą przyciśniętą do zielonego, chłodnego policzka ziemi, wąchała jej świeży zapach i starała się poczuć bicie ukrytego serca."

Zielony, chłodny policzek ziemi... przepiękne określenie.


  Inna książka: " Sama na drodze" Le Tan Sitek, wietnamskiej pani architekt, której losy splotły się z Polską, przynosi mi ciekawą wiedzę. Otóż nie wiedziałam, że jednym z najpiękniejszych drzew świata jest tzw. płomień Afryki, po polsku wianowłostka królewska (Delonix regia).

zdjęcie pochodzi z www.zimbabweflora.co.
Co ciekawe, prawie każda florystka zna strąk tego drzewa, bo często w bukieciarstwie jest używany.

strąki wianowłostki
Gdy nieco poczytałam o tym egzotycznym drzewie, to nie dziwię się, że zasłużyło sobie na miano jednego z najpiękniejszych na świecie. W naszym klimacie nie mamy drzew, które posiadają tak wielkie kwiaty (15 cm śr.). Czasami zapominamy, że je posiadają. Nawet teraz mam przed oczami wyraz twarzy osoby, której mówię, że wiąz "Camperdownii" ma ciekawe, dekoracyjne kwiaty.
Delonix regia to drzewo zagrożone wyginięciem. Dorasta do 9 m wysokości przy 18-sto metrowej rozpiętości korony. Kwitnie długo, bo od wiosny do lata kwiatami pomarańczowoczerwonymi. Pochodzi z Madagaskaru ale rozpowszechnione jest we wszystkich krajach z tropikalnym klimatem jako drzewo ozdobne.
Instrument muzyczny, tzw. marakasy jest wyrabiany na Karaibach właśnie z drewna tego drzewa.

Jak się człowiek tak napatrzy, naczyta, to później nie może uwolnić się od natrętnej myśli: o niebiosa, jakże chciałabym stanąć pod tym drzewem, zobaczyć je na własne oczy, sprawdzić czy te ogromne kwiaty pachną?

W tej samej książce znalazłam odpowiedź na nurtującą mnie zagadkę.
Otóż w innym miejscu i czasie, stanęłam pod egzotycznym drzewem i...nie wiedziałam jak się nazywa. A lubię wiedzieć. Chodziłam koło niego, pod nim, fotografowałam, zgadywałam...i nic. Oczywiście moja wiedza dotycząca egzotycznej flory jest znikoma i nie robiłam sobie wyrzutów. Postanowiłam, że po powrocie z wakacji znajdę potrzebne informacje. Jak to jednak w życiu bywa, postanowienie uleciało. Podczas czytania książki temat powrócił. Autorka opisuje, jak płynąc rzeką mija drzewa figowca bengalskiego.

Ficus benghalensis w parku w stolicy Korfu                               fot. Joanna Lisiecka


Najbardziej zaintrygowały mnie te zwisające twory.
Otóż drzewo to (Ficus benghalensis) zwane jest banianem i najbardziej kojarzone chyba z Indiami. Te zwisające twory to korzenie podporowe. Coś niesamowitego. Przyroda stworzyła  roślinę, która morze mieć  koronę  do kilkuset metrów rozpiętości. Wiadomo, że gałęzie mogłyby się wyłamywać. W związku z tym, razem z nowym konarem rośnie wypustka ale w kierunku przeciwnym, w stronę ziemi. Gdy jej dotknie a później się w niej zakorzeni, staje się dodatkowym pniem.
Najsłynniejszy, tzw. Wielki Banian, rośnie w Kalkucie i liczy sobie tych pni 2.880 sztuk!

Figowiec bengalski w stolicy Korfu                            fot. Joanna Lisiecka





I jak tu nie czytać książek.



"Kochanka lasu" Susan Vreeland  Muza SA W-wa 2006r.
"Sama na drodze" Le Tan Sitek Świat Książki W-wa 2011r.

czwartek, 20 listopada 2014

Zielony cud w mieście Czarne.

 Zieleniec o pow.100 metrów kwadratowych przed Urzędem Miasta i Gminy Czarne  (woj. pomorskie) obsadzony został w 6 godzin. Od pomysłu do realizacji upłynęło 6 dni, wliczając w to weekend. Koszt realizacji 4.900,00 zł.
Czy to możliwe?
Tak, to wydarzyło się na prawdę w kraju, gdzie takie inwestycje zaczynają się od kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Od dawna twierdzę, że zieleń w przestrzeni publicznej można zrobić za niewielkie pieniądze, potrzebna tylko dobra wola samorządowców. Gdy zwrócono się do mnie o zaprojektowanie i poprowadzenie prac przy realizacji tego zieleńca za nieprzekraczalną kwotę 5 tysięcy, to...
No cóż, każdy kto pracuje w tym zielonym biznesie wie, jakie zadanie przede mną stanęło. Co ciekawe, nad całym pomysłem unosiła się chyba dobra aura, bo wszyscy zaangażowani w ten trochę szalony pomysł, zachowali wyjątkowy umiar w naliczaniu swoich marży. Łącznie ze mną. Chociaż dla mnie osobiście najważniejsza jest sama satysfakcja tworzenia nowych, zielonych przestrzeni.
Biorąc pod uwagę finanse jakie zostały przeznaczone na ten cel, efekt jest zadawalający.

Tak wyglądało przed nasadzeniami:





A tak po zakończeniu prac:




Przed Urzędem Miasta i Gminy Czarne             fot. Joanna Lisiecka


Rośliny są jeszcze młode, ale jak jałowiec płożący i irga zrobią "dywan" to kompozycja będzie bardzo efektowna i mało pracochłonna.

 Zieleniec powstał w pierwszej połowie listopada. Wiemy co to znaczy: wybory.
Tak, pojawiły się głosy i komentarze łączące tą nagłą estetyzację z wyborami samorządowymi. Czy są bezpodstawne? Myślę, że z pewnością nie pozbawione racji.
Czy tak małych, symbolicznych wręcz pieniędzy miasto nie mogło znaleźć wcześniej? Czy potrzebujemy aż wielkich uroczystości czy wyborów aby zagospodarować kawałek przestrzeni publicznej? To pytania na które ja nie będę szukała odpowiedzi. Dla mnie w dobie cywilizacyjnego zalewania betonem Ziemi, może najważniejsze jest to, że kolejnych kilkadziesiąt roślin dostało nowe życie.
Jedna myśl kołacze mi się po głowie. Wybory przeminą a rośliny zostaną. I to jest moja, osobista radość.

 Tegoroczne wybory samorządowe  ujawniły ciekawą tendencję w Polsce. Otóż Polacy, na podstawie licznych sondaży przedwyborczych, nie pragną nowych aren sportowych, filharmonii czy aquaparków. Opowiedzieli się za równymi chodnikami, łatwym dojazdem do obwodnic i autostrad, ścieżkami rowerowymi i większą ilością terenów zieleni.

Mam nadzieję, że ten mały przykład z miasta Czarne, przyczyni się do zmiany nastawienia do zieleni naszych nowo wybranych samorządowców.

niedziela, 16 listopada 2014

Prawo a rośliny na cmentarzu.

Co możemy posadzić na grobie, co nam wolno, co chcielibyśmy? To pytania, które zadaje sobie wielu z nas.
Moja koleżanka na długo przed dniem Wszystkich Zmarłych stwierdziła, że powinnam napisać post o roślinach na cmentarz. Jakoś nie mogłam się zabrać, to święto wyzwala we mnie tyle wspomnień, że nie miałam do tego głowy. Ale pewnego dnia
z ciekawości zaczęłam sprawdzać, co można w sieci znaleźć na ten temat. A tu ...o zgrozo! Ktoś całkiem "profesjonalnie" poleca miskanty, wszelkie rodzaje róż albo jałowce płożące: "większość odmian". Teraz to już muszę  napisać kilka słów, bo nic mnie tak nie irytuje, jak brak logiki w projektowaniu roślinności gdziekolwiek.

Zanim temat rozwinę, dokonam szybkiej analizy jednej z porad dotyczącej jałowców. Pozornie rada dobra. Rośliny te nie mają wielkich wymagań, są odporne na okresowe susze i atrakcyjne przez cały rok. Jest tylko jeden mankament. Większość jałowców płożących osiąga dość spore rozmiary nawet do kilku metrów średnicy. Nie wystarczy więc powiedzieć o jałowcach płożących. Tu trzeba konkretnie podać nazwy odmian karłowych, wolno rosnących, zwartych.

Ale to później. Teraz wypadałoby zacząć od początku, czyli co na ten temat mówi prawo.

Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 7 marca 2008 r. podaje precyzyjnie wymiary grobu pojedynczego (ziemnego) i jest to: szerokość 1 m, długość 2 m, głębokość 1,7 m -paragraf 10 pkt 2. Dodatkowo w paragrafie 13, w pkt 1 czytamy :"pomiędzy grobami powinno być zapewnione przejście o szerokości co najmniej 0,5 m". W pkt 2 zaś :"Przejścia między grobami mogą być zagospodarowane wyłącznie za zgodą zarządcy cmentarza oraz na warunkach przez niego określonych".
Pojawia się więc pytanie, gdzie możemy posadzić jakąkolwiek roślinę?

Postawienie ławeczki w przejściu jest kontrowersyjne i sprzeczne z prawem, (jeśli nie mamy pozwolenia zarządcy cmentarza) a co dopiero posadzenie rośliny, która to przejście zablokuje. Pozostaje więc powierzchnia grobu, ale większość
z nas decyduje się na wykonanie nagrobka z jednolitej płyty, zapewniającej nie tylko estetykę grobu ale także jego trwałość
i łatwość utrzymania w czystości.

Myślę, że informacje o roślinach nadających się na cmentarz dotyczą tych, którzy jeszcze nie zdecydowali się na nagrobek trwały (np.granitowy) lub mają z różnych powodów nieco więcej miejsca do zagospodarowania niż inni (wykupione miejsca sąsiednie, groby na skraju alejek, grobowce, itp.)

Cóż więc wybrać z bogatej oferty materiału roślinnego?
Z czystym sumieniem polecam bukszpan wieczniezielony (Buxus sempervirens), który osobiście uważam za jedną
z najbardziej eleganckich roślin. Zwarty system korzeniowy tej rośliny (rozpierzchły), zimozieloność, powolny wzrost, łatwość
z jaką znosi strzyżenie i formowanie, czyni z bukszpanu roślinę doskonałą na cmentarz.



Strzyżony bukszpan na cmentarzu, w tle nie formowany  fot. Joanna Lisiecka


Pamiętajmy jednak, że roślina ta dorasta nawet do 4 m wysokości. Jeśli zdecydujemy się na formę podstawową to tylko wtedy, gdy będziemy mogli wykonywać regularne cięcia formujące. Jeśli nie chcemy tego robić, a nadal bukszpan chcielibyśmy posadzić, to należy poszukać odmiany "Blauer Heinz", który jest karłową, kompaktową odmianą lub "Latifolia Maculata"  odmianę kulistą, dorastającą po 10 latach do wys. 80 cm.


Z jałowców najlepsze będą z płożących np.:

- pospolity "Anna Maria" wys.30 cm szer. 40 cm, stalowozielony
- nadbrzeżny "Blue Pacyfic" wys. 40 cm szer. 100 cm, zielononiebieski
- płożący "Blue Forest" wys. 30 cm szer. 100 cm, niebieskozielony
- łuskowy "Blue Star" wys. 30 cm szer. 50 cm, srebrzystoniebieski

z kolumnowych np.:
- pospolity "Compressa" wys. 100 cm szer. 25 cm, stalowoniebieski
- pospolity "Sentinel" wys. 150 cm szer. 30 cm, stalowoniebieskie
- pospolity "Suecica Nana" wys. 150 cm, szer. 40 cm, stalowoniebieski

Wszelkie wąskie odmiany tui oczywiście świetnie zaprezentują się na cmentarzu. Ich wiązkowy system korzeniowy nigdy nie spowoduje zniszczeń w obrębie fundamentu nagrobka. Doskonale dają się utrzymać w ryzach gdyż świetnie znoszą cięcia formujące, mają także małe wymagania co do gleby oraz dużą odporność na mrozy czy okresowe susze. Oczywiście najbardziej znana jest tuja zachodnia "Smaragd" oraz jej siostra, tuja "Columna".
Jako wielka wielbicielka cisów, chce zaproponować jedną z najwęższych, kolumnowych form cisa pospolitego "Fastigiata", który swoją zwartą formą, ciemnozielonym igłami i dostojeństwem zrobi dobre wrażenie przy nagrobku.


Cis kolumnowy fot. Joanna Lisiecka

Jeśli potrzebna będzie roślina zimozielona, liściasta, która dywanem pokryć by miała grób ziemny, to poleciłabym barwinek pospolity lub trzmieliny Fortune'a ("Emerald Gaiety", "Emerald Gold"), które w szybkim czasie utworzą zadarnienie.Gdy rozpanoszą się nadmiernie dobrze zniosą cięcie korygujące.
Cóż, myślę, że wybór roślin jest ogromny. Z całą pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Proponowane wyżej rośliny to tylko garstka z całego bogactwa i różnorodności, która obecnie znajduje się na rynku.
Warto może wspomnieć jeszcze o sadzeniu. Żadna roślina nie będzie wyglądać atrakcyjnie, jeśli przyjdzie jej wzrastać
w kiepskich warunkach. Zaprawmy więc dołek pod naszą roślinę ziemią urodzajną, podlewajmy ją regularnie, wiosną dajmy trochę nawozu. Pierwsze lata zadecydują o wyglądzie i kondycji naszej rośliny na przyszłe dziesięciolecia.

Jeszcze jedna myśl przychodzi mi do głowy związana z cmentarzami i ich szatą roślinną.
Problem spadających na nagrobki suchych gałęzi drzew i odchody ptaków. Z zasady jestem przeciwniczką wycinania drzew bez istotnych powodów. Powodem takim nie jest dla mnie zagrożenie zniszczenia nagrobka a tym bardziej jego zabrudzenie.
Na marginesie tylko zaznaczę, że mój dziadek pochowany jest przy kilkudziesięcioletniej alei lip w starej, dziewiętnastowiecznej części cmentarza. Problemy te znam więc z autopsji.
Tych, którzy chcieliby, aby cmentarze wyglądały jak pustynie z długimi po horyzont rzędami grobów, muszę zmartwić. Rozporządzenie Ministra Infrastruktury, o którym pisałam wyżej, przewiduje parkowy charakter cmentarzy. Przy projektowaniu nowych musi znaleźć się powierzchnia na "zieleń o charakterze izolacyjnym i dekoracyjnym, w szczególności trawniki, żywopłoty, krzewy i drzewa".




Korzystałam z "Katalogu Roślin. Drzewa, krzewy, byliny" Związku Szkółkarzy Polskich, wyd. Agencja Promocji Zieleni Warszawa 2011 r.