wtorek, 30 grudnia 2014

Nadchodzi nowe. Życzenia Noworoczne.

Święta, święta i po świętach. A tu znowu szykowanie pyszności na sylwestrową imprezkę. Z badań wynika, że większość z nas spędzi go w domu, z rodziną, z przyjaciółmi.

Mam wewnętrzną potrzebę życzyć wszystkim pokoju, wszystkim na Ziemi.

Wszelkiego dostatku i szczęścia...

                                                                                                            Na szczęście                      fot. Joanna Lisiecka



kolorowych dni, tych z uśmiechem, ciepłym wiatrem na policzku, kwiatami wokół...


                                                                                                                                                            fot. Joanna Lisiecka


wielu życzliwych ludzi, dużo beztroskich chwil, w których nie ma miejsca na smuteczki, i pięknych, egzotycznych wakacji...


                                                                                                                                                  fot. Joanna Lisiecka
Niech Wam się wiedzie KOCHANI. Szczęśliwego Nowego Roku.

wtorek, 23 grudnia 2014

Wigilia, urodziny Boga...

"I drzewa mają swą wigilię...
W najkrótszy dzień
Bożego roku,
Gdy błękitnieje śnieg o zmroku (...)

Las niemy jest jak tajemnica,
Milczący jak oczekiwanie(..)."


Wyrwałam z Leopolda Staffa te strofy, które w duszę mi wchodzą.
Jeszcze zapach świątecznych potraw się nie ulotnił, a w dźwiękach Barbera zanurzam się, by napisać do Was, donikąd, do nich...

Zimowy pejzaż jako moja widokówka świąteczna dla Was                                                     fot. Joanna Lisiecka


Wszelkie rytuały, jakie wiążą się z tymi Świętami, otwierają mi szufladkę z refleksjami.
I tak sobie z wdzięcznością myślę o ludziach, którzy byli i są w moim życiu.
O tych, których spotkałam przypadkowo i na chwilę,
o tych, którzy są ze mną od lat,
o tych, którzy odeszli do krainy jeszcze mi nie znanej...
o tych, z którymi się kłóciłam i tych, których kocham.

Wszyscy jesteście ważni i wszystkim Wam chcę powiedzieć :dziękuję.
I oczywiście życzyć takiej tylko pomyślności i szczęśliwości jakiej sobie  marzycie.

Wy w Koszalinie, Rzeczenicy, Gwieździnie, Zalesiu, Gockowie, Czarnym, Baborowie, Dobrzycy, USA, Irlandii, Szwajcarii, Norwegii, Karkonoszach, w Polsce ...




Trochę zimowych klimatów ...   zdjęcie Joanna Lisiecka



Czy jest drzewo, które może pamiętać bohatera tych świąt? Jest.
To sosna, pięcioigielna, w Kalifornii. Powiadają, że może żyć 2.500 - 3.000 lat.
Pinus balfouriana może osiągać wysokość 22 metrów a jej poskręcane pnie są często tematem artystycznych wręcz fotek.

Niech moc będzie z Wami!

czwartek, 18 grudnia 2014

Senny, jesienny wieczór.

 Już grudzień. Wszelkie prace w ogrodzie zakończone, przyroda układa się do snu. Kołysankę nuci coraz silniejszy wiatr. Można bezkarnie przesiadywać godzinami w świecie literackich fikcji albo oddawać się twórczym pasjom. Za oknem świat ściśnięty mrozem, zastygły, bardzo spokojny.
Ostatnia wizyta w bibliotece po raz kolejny potwierdziła moje podejrzenie, że to nie ja wybieram książki, ale to one wybierają mnie. Jak u Carlosa Ruiza  Zafona w "Cieniu wiatru"....  Dopiero co przeglądałam Fiedlera "I znowu kusząca Kanada", która sama mi wlazła w ręce przy sobotnich porządkach a tu z półki bibliotecznej "spojrzała" na mnie "Kochanka lasu" Susan Vreeland.

 Książka jest fabularyzowaną biografią kanadyjskiej malarki Emily Carr (1871-1945). Artystka przeszła przez życie zafascynowana totemami indiańskimi a później drzewami wciąż malując, malując, malując. Nie założyła rodziny, co na owe czasy było ewenementem, bo kobieta bez męża właściwie była niczym. Ważny był jej świat tworzenia, jej wędrówki w poszukiwaniu ginących już totemów lub nowych kierunków w malarstwie.
Uderzyła mnie siła pasji Emily. Dziś nie jest trudno tak żyć, to wręcz powszechne, ale wtedy? No i te drzewa, które namalowała z niespotykaną energią. Tak można namalować, gdy się bardzo kocha przedstawiany obiekt i dodatkowo posiada biegle opanowany warsztat.


Emily Carr "Spiralling Tree" 1932-33


Taka bliska staje mi się bohaterka gdy czytam fragment:

"Gdy w dzieciństwie coś ją dręczyło, zabierała swój ból na zewnątrz, kładła się z twarzą przyciśniętą do zielonego, chłodnego policzka ziemi, wąchała jej świeży zapach i starała się poczuć bicie ukrytego serca."

Zielony, chłodny policzek ziemi... przepiękne określenie.


  Inna książka: " Sama na drodze" Le Tan Sitek, wietnamskiej pani architekt, której losy splotły się z Polską, przynosi mi ciekawą wiedzę. Otóż nie wiedziałam, że jednym z najpiękniejszych drzew świata jest tzw. płomień Afryki, po polsku wianowłostka królewska (Delonix regia).

zdjęcie pochodzi z www.zimbabweflora.co.
Co ciekawe, prawie każda florystka zna strąk tego drzewa, bo często w bukieciarstwie jest używany.

strąki wianowłostki
Gdy nieco poczytałam o tym egzotycznym drzewie, to nie dziwię się, że zasłużyło sobie na miano jednego z najpiękniejszych na świecie. W naszym klimacie nie mamy drzew, które posiadają tak wielkie kwiaty (15 cm śr.). Czasami zapominamy, że je posiadają. Nawet teraz mam przed oczami wyraz twarzy osoby, której mówię, że wiąz "Camperdownii" ma ciekawe, dekoracyjne kwiaty.
Delonix regia to drzewo zagrożone wyginięciem. Dorasta do 9 m wysokości przy 18-sto metrowej rozpiętości korony. Kwitnie długo, bo od wiosny do lata kwiatami pomarańczowoczerwonymi. Pochodzi z Madagaskaru ale rozpowszechnione jest we wszystkich krajach z tropikalnym klimatem jako drzewo ozdobne.
Instrument muzyczny, tzw. marakasy jest wyrabiany na Karaibach właśnie z drewna tego drzewa.

Jak się człowiek tak napatrzy, naczyta, to później nie może uwolnić się od natrętnej myśli: o niebiosa, jakże chciałabym stanąć pod tym drzewem, zobaczyć je na własne oczy, sprawdzić czy te ogromne kwiaty pachną?

W tej samej książce znalazłam odpowiedź na nurtującą mnie zagadkę.
Otóż w innym miejscu i czasie, stanęłam pod egzotycznym drzewem i...nie wiedziałam jak się nazywa. A lubię wiedzieć. Chodziłam koło niego, pod nim, fotografowałam, zgadywałam...i nic. Oczywiście moja wiedza dotycząca egzotycznej flory jest znikoma i nie robiłam sobie wyrzutów. Postanowiłam, że po powrocie z wakacji znajdę potrzebne informacje. Jak to jednak w życiu bywa, postanowienie uleciało. Podczas czytania książki temat powrócił. Autorka opisuje, jak płynąc rzeką mija drzewa figowca bengalskiego.

Ficus benghalensis w parku w stolicy Korfu                               fot. Joanna Lisiecka


Najbardziej zaintrygowały mnie te zwisające twory.
Otóż drzewo to (Ficus benghalensis) zwane jest banianem i najbardziej kojarzone chyba z Indiami. Te zwisające twory to korzenie podporowe. Coś niesamowitego. Przyroda stworzyła  roślinę, która morze mieć  koronę  do kilkuset metrów rozpiętości. Wiadomo, że gałęzie mogłyby się wyłamywać. W związku z tym, razem z nowym konarem rośnie wypustka ale w kierunku przeciwnym, w stronę ziemi. Gdy jej dotknie a później się w niej zakorzeni, staje się dodatkowym pniem.
Najsłynniejszy, tzw. Wielki Banian, rośnie w Kalkucie i liczy sobie tych pni 2.880 sztuk!

Figowiec bengalski w stolicy Korfu                            fot. Joanna Lisiecka





I jak tu nie czytać książek.



"Kochanka lasu" Susan Vreeland  Muza SA W-wa 2006r.
"Sama na drodze" Le Tan Sitek Świat Książki W-wa 2011r.